Organizacja takich testów to zawsze ogromny wysiłek spowodowany zarówno koniecznością pozyskania okablowania w jednym punkcie czasowym, wypożyczenia sprzętu odsłuchowego, wykonania multum porównań. Do tego tematyka drogiego okablowania to tak naprawdę iskra na prochu i temat zapalny zwłaszcza dla tych użytkowników, którzy… nie są jego użytkownikami, a nawet jakkolwiek grupą docelową. I nigdy nie będą. Niemniej nie przeszkadza im to w zabieraniu głosu i płomiennych przemówieniach, poszukiwaniach rozsądku, zapewne podszytych głęboką troską o cudze portfele i poczytalność, jak daje się nie raz i nie dwa przeczytać. Przy okazji zdradzając poważne problemy z własnymi. O ile wydawanie grubych tysięcy złotych na kabel trudno jest usprawiedliwić na logikę czy nawet wkład materiałowy, to jednak nikt prawa do takiego zakupu nas pozbawić nie może. Tym razem więc zajmiemy się tematem 6 przykładowych kabli słuchawkowych, korzystając z okazji odsłuchów Audeze LCD-MX4 i zapraszając przy okazji do towarzystwa moje własne LCD-2.
Informacja: aby test był zachowany w formie jak najbardziej sprawiedliwej, w puli kabli słuchawkowych testowanych w tym artykule nie znajduje się okablowanie wytwarzane przeze mnie. Zajmować będę się jedynie ofertami i konfekcjami podmiotów trzecich. Oczywiście test byłby ciekawszy jeśli do grona dołączyłyby kable z serii AC3, ale chciałbym maksymalnie uczciwie podejść do tematu i nie być w ten sposób sędzią nad własnymi produktami.
Zanim zaczniemy
Na początku chciałbym jednak zaznaczyć swoje własne podejście do tematu okablowania i to, w jaki sposób postrzegam zarówno te tańsze kable, jak i droższe. Dzięki temu wiadome będzie stanowisko autora, jego światopogląd oraz fundament i kryteria oceny takich komponentów.
Mój osobisty pogląd na okablowanie jest bardzo prosty: „dobry kabel nie jest zły, bo zły kabel nie jest dobry”. Przy czym odmiennie od wielu osób publikujących w branży audio, mam mimo wszystko trochę bardziej racjonalne wartościowanie takich komponentów. Jednym słowem doceniam droższe kable, ale nie lubię przesadzać. I granicę tejże przesady mam ustawioną bardzo nisko, dlatego wciąż twardo stąpam po ziemi.
W praktyce oznacza to u mnie takie sytuacje, że nie mam nic przeciwko dobrym kablom fabrycznym i nie dostaję szału na punkcie ich wymiany, jeśli nie jest to rzeczywiście konieczne (np. z punktu widzenia ergonomii czy trwałości). Jeśli jest i to właśnie przez oba te czynniki, szukam lepiej wykonanego kabla lub zwracam się w stronę konfekcji. 300-600 zł to mniej więcej zakres pierwszego etapu, w jakim takie kable postrzegam. Poprawiają brzmienie do rozsądnego poziomu i prezentują wielokrotnie większą wytrzymałość od wielu kabli fabrycznych.
Drugi etap jednak to kable 800-1200-1800 zł, preferencyjnie do maksymalnie 2500 zł. Są to takie kable, gdzie muszą być u mnie spełnione bardzo konkretne warunki:
- słuchawki muszą być tego naprawdę warte, aby wykosztować się aż tak bardzo na okablowanie,
- słuchawki muszą się u mnie zostać na bardzo długi czas, może wręcz na zawsze, a co też w audio jest trochę rzadkim widokiem,
- kabel muszę mieć gruntownie odsłuchany i porównany z innymi przed zakupem, żadnych zakupów w ciemno,
- kabel musi mieć absolutnie nienaganne wykonanie i właściwości użytkowe, być trwały, solidny i pod każdym względem przewyższać okablowanie fabryczne lub potencjalne alternatywy,
- kabel nie może mnie w żaden sposób ograniczać przyłączeniowo (musi być wielokońcówkowy),
- wreszcie: kabel powinien wprowadzać słyszalne i znaczące zmiany do systemu odsłuchowego (tj. słuchawek).
Jak widać wymagania mam spore. I jest to nadal zdrowe podejście, bowiem kable tego typu trudno jest sprzedać, a wymiar praktyczno-brzmieniowy musi być bezwzględnie zaznaczony in plus. Do tego staram się, aby kwota za dany kabel była odpowiednim ułamkiem ceny słuchawek, do których będzie przeznaczony. Trudno jest ocenić to w ramach sztywnych proporcji, ale preferowałbym, aby koszt kabla nie przekraczał maksymalnie 40% ceny słuchawek.
Oczywiście kable same z siebie nie grają, chyba że ktoś będzie z nich robił struny, ale przewodzą sygnał elektryczny i mają swoje właściwości, jak pojemność, rezystancja itd. Wystarczy zobaczyć co się dzieje przy kolumnach i na bazie czego dobiera się grubość przewodu w kontekście długości kabla i mocy kolumn. Podobna sytuacja ma się w słuchawkach, ale z racji miniaturyzacji przetworników i dostarczania im znacznie mniejszej mocy – na trochę innych zasadach i w zupełnie innej skali.
Ważny jest też rozsądek. Nie ma sensu do słuchawek o małym potencjale kosztować się na drogie kable. Natomiast wyżej podałem kwotę 2500 zł. To wartość brutto jaką jestem w stanie dać za kabel specjalistyczny, wielokońcówkowy, spełniający wszystkie podane przeze mnie wymagania. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie aby kupić kabel tańszy. Nic też nie stoi przeciwko podniesieniu tej granicy do dowolnego innego poziomu. Najczęściej są do tego skłonne te osoby, które posiadały lub posiadają sprzęt wyższej klasy o wysokiej czułości na warunki prądowe i miały już styczność z kablami innymi niż fabryczne. Takie osoby wiedzą co daje lepsze okablowanie i że efekty daje się usłyszeć, a czasami nawet zmierzyć. Poniżej pomiary kabla konfekcjonowanego autorstwa Jimmiego Dragona, którego testowałem przy Focalach Elear za 4500 zł:
W przypadku Audeze niestety nie mam takiego komfortu, ponieważ wtyki siedzą bardzo ciasno w gniazdach i ich wymiana tak gładko i płynnie jak na Elearach (ale też poniekąd Fostexach TH610 czy HE1000, bowiem i tam sprawdzałem tego typu tematykę) jest po prostu niemożliwa. Ruszenie słuchawek na fantomie spowoduje, że wszelkie różnice odnotujemy nie od kabla, a zmiany pozycji względem sztucznych uszu.
Natomiast recenzję zacząłem od wyjaśnień nt. wpływu kabli na brzmienie oraz własnych poglądów na temat ich cen w stosunku do ceny słuchawek ze względu na kontrowersje, jakie temat ten wywołuje. Należy pamiętać, że audio to hobby. Czy to będzie modelarstwo, czy drony, czy nawet materiały dla otaku (nie wiem czemu, ale taki przykład także przyszedł mi do głowy), zawsze trafi się tam sprzęt/asortyment kierowany do bardzo bogatych grup docelowych. Nam zaś nigdy nie wolno zatracać w tym wszystkim zdrowego rozsądku i kontaktu z rzeczywistością, nawet jeśli do takiej grupy należymy. Choć tak po prawdzie i te 300 zł wydane na najtańszego Canare z oplotem i tanimi Neutrikami ktoś może uznać za przejaw naszego snobizmu i burżuazji.
Co i na czym przetestujemy
Testowane przeze mnie tutaj okablowanie definitywnie jednak wykracza poza poziom Canare, a przynajmniej w pewnej części. Zacznijmy może jednak od sprzętu testowego i opisu sytuacyjnego, a więc jak na strukturę typowych recenzji AF dosyć nietypowo.
Bohaterami dzisiejszego testu będzie duet słuchawek Audeze: LCD-2 oraz LCD-MX4. Sprzęt nie jest tani, choć zwłaszcza LCD-2 można dostać w różnych rewizjach i stanie czasami nawet bardzo okazyjnie. Katalogowo oba modele to odpowiednio 5 495 zł i 13 999 zł. Konkretny sprzęt za konkretne pieniądze.
Tylko pierwsza para jest w moim prywatnym posiadaniu (model Rosewood przeznaczony na 2016 rok, więc na aktualnych driverach). Druga korzysta z mojej gościny, tak samo jak większość kabli. Tu obiektów zainteresowania mamy aż 6 i to właśnie one będą pełniły rolę gwiazd wieczoru. Są to:
- fabryczna taśma 4-żyłowa starego typu (jack 6,3 mm)
- fabryczny kabel pleciony nowego typu (jack 6,3 mm)
- kabel Nordost Blue Heaven (jack 3,5 mm + nakręcana nasadka 6,3 mm)
- kabel Nordost Heimdall 2 (XLR + adapter 6,3 mm + adapter 3,5 mm)
- kabel Norne Draug Silver (XLR)
- konfekcjonowana na zamówienie hybryda 8-żyłowa (XLR + adapter jack 6,3 mm)
Daje nam to 2 kable fabryczne, 2 markowe, 2 konfekcje. Uczciwy i równy podział.
Sprzętem źródłowym były tradycyjnie Burson Conductor V2+ oraz zestaw Aune S6 + S7. Kable testowane były zarówno po wyjściach SE, jak i zbalansowanych. Nie używałem przy tym wtyczki Reveal – każda para grała w formie czystej i bezpośredniej.
Kable fabryczne Audeze
Zaczynamy od standardowego okablowania. Kable fabryczne zasłynęły niegdyś niechlubnie swoją awaryjnością. Okazywało się bowiem, że są podatne na uszkodzenia przewodu pod przegubami, zwłaszcza przy dużym wtyku. Nie da się jednak ukryć, że preferuję je ze względu na wysoką ergonomię. I sentyment do STAXa, który też stosował taśmy w swoich słuchawkach (6-żyłowe). Były to zresztą moje pierwsze poważne słuchawki swego czasu.
Audeze próbowało zaadresować awaryjność poprzez zmianę konstrukcji na plecioną (przy okazji zmieniając wtyki). Nie posiadam co prawda informacji o tym, aby reklamacje okablowania ustały czy też były kontynuowane, ale pozostaje wierzyć, że jednak problem został w ten sposób rozwiązany.
Faktem jest, że kabel przeszedł dzięki temu terapię odchudzającą. Podczas gdy taśma ważyła sumarycznie 114 g i była paradoksalnie najcięższym okablowaniem całościowo w ramach tego testu, plecionka zeszła z wagi na poziom 81 g. Oczywiście my, jako użytkownicy, tego nie poczujemy, ponieważ ważeniu podlegał cały kabel, zaś nam wisi na ogół tylko jego określona część.
Co tyczy się brzmienia – oba kable zagrały praktycznie tak samo, dlatego opisuję je tu w ramach jednego akapitu. W obu przypadkach mamy nacisk na bliższy środek i jasność, co, przynajmniej w ramach LCD-2, jest tendencją korzystną. Byłoby jednak znacznie lepiej, gdyby nie odbywało się to kosztem sceny i czystości. Z racji bliższego planu, słuchawki zatracają trochę swoją głębię i trójwymiarowość, natomiast na sopranie pojawia się trochę chropowatości.
Kabel ten jest natomiast wiatrem w oczy MX4. Owszem, rozjaśnia je in plus, ale ze słuchawkami takiego formatu wypadałoby parować lepsze okablowanie, które pozwoli im nabrać powietrza, nie eksponować tak mocno środka i wykorzystać w pełni swój potencjał co do rozdzielczości.
Warto przypomnieć w tym miejscu wyniki testów przy Kennertonach Odin – tam również okazało się, że poziom fabrycznego przewodnika Audeze jest względnie dosyć podstawowy z perspektywy samych słuchawek. Odiny natomiast miały fabrycznie lepsze okablowanie, niż te, które dołączało do zestawu Audeze. Tym samym dystans do kabla wzorcowego, jakim była moja hybryda, był w Odinach mniejszy, niż w LCD-2, zaś przechodząc na LCD z kabla fabrycznego na Kennertonowski – czuć było różnicę na plus mimo znacznego pogorszenia ergonomii.
Co ciekawe, chyba tylko LCD-3 są słuchawkami, które względnie są w stanie sobie poradzić bez dodatkowego okablowania u Audeze. Natomiast wszystko inne będzie musiało nas prędzej czy później pociągnąć dodatkowym kosztem po kieszeni.
Podsumowując: oba kable to praktycznie ten sam poziom dźwiękowy. Względem słuchawek jest bardzo podstawowy i dający czasami lepsze, czasami nie do końca preferowane efekty synergiczne. W obu przypadkach jest to ograniczenie sceniczne i na rozdzielczości kosztem ekspozycji pierwszego planu i szerokości, a także trochę jasności.
Nordost Blue Heaven (1700-2400 zł)
Generalnie jest to najlżejszy kabel w teście, bo ważący jedynie 63 g i to całościowo. Przedstawiciel budżetowej (!) serii Leif tego producenta o numerze HP2119, w konfiguracji Litz 34 AWG 7/42. Wtyki to bardzo tanie, bo kosztujące jedynie 12 zł za sztukę, Rean NYS RT4FC-B, aczkolwiek mimo niskiej ceny są cenione za solidność. Robią lepsze wrażenie, niż plastikowe wtyki SwitchCrafta, jakie stosuje Audeze w swoich plecionkach. Wtykiem głównym jest jack 3,5 mm, ale zakończony gwintem i nasadką nakręcaną na 6,3 mm, kompatybilną z AKG i Beyerdynamikiem, a więc bez ryzyka, że w przypadku zagubienia zostaniemy z niczym.
To, co prócz koloru rzuca się w oczy to bardzo wysoka ergonomia tego kabla. Nie skręca się i nie plącze, ma bardzo subtelny splitter, zaś do kabelków przyłączeniowych biegną bardzo cienkie wiązki kabla. W pierwszej chwili wywołują wrażenie delikatności, ale wszystkie wzmacniane są wewnętrznie na wypadek szarpnięć spowodowanych niefortunnym pociągnięciem ręki. Polaryzację oznacza kolor termokurczki wychodzącej z wtyków, a przeciwko obijaniu zabezpieczają je oploty siatkowe w kolorze czerwonym. Można je ściągnąć podczas użytkowania, można też i zostawić na wtykach.
Brzmieniowo – przejście na Blue Heaven oczyściło trochę dźwięk, dodało nieco sceny, ale utrzymało się w granicach podobnego efektu, co kable fabryczne, a więc bliski środek w dobrej koherencji i korelacji z resztą elementów brzmieniowych. Było to jednak w moim odczuciu trochę za mało, aby móc usprawiedliwić tak wysoką cenę tego kabla i postawić go w jednym rzędzie z normalnymi kablami konfekcjonowanymi. Oczywiście jeśli naszą intencją jest wyciąganie maksimum z naszych słuchawek w sensie przeczołgania ich w kierunku sceniczności lub zmiany tonalności. Jeśli interesuje nas tylko i wyłącznie polepszenie jakości dźwięku, ale tego, który jest w nich fabrycznie (a więc realizacja scenariusza na bliższy wokal), wtedy nie ma żadnych przeszkód przed jego zakupem. Zwłaszcza jeśli uda nam się go znaleźć taniej. Jako dobrej klasy zamiennik fabrycznego okablowania spełnia swoją rolę w pełni.
Ma to o tyle też znaczenie, że czasami użytkownik po prostu nie chce lecieć z LCD w większą separację, brakuje mu mimo wszystko skupienia na wokalu, zwłaszcza gdy kabel jest dla niego elementem korekcyjnym komponującym się z innymi modyfikacjami, jak np. wymianą nauszników. Wtedy Blue Heaven zyskuje na wartości w ramach swojej ceny i wcale nie jest złą decyzją zakupową. Będzie to jednak najbardziej atrakcyjny zakup w przypadku modeli otwartych LCD z wyłączeniem XC i MX4, które w obu przypadkach nie mają problemu z bliską średnicą i preferują wręcz kable bardziej przestrzenne.
Hybryda 8-żyłowa (ok. 1200-2000 zł)
Ważąca łącznie 100 g hybryda 8-żyłowa, której jestem posiadaczem, to tak naprawdę kabel dwuczęściowy i zależnie od konfiguracji jego koszt może być dosyć mocno rozstrzelony. Wiązka główna ma 1,5 m i zakończona jest z jednej strony rodowanymi Furutechami FT-610MF, zaś z drugiej wtykiem XLR FP-705M, także rodowanym. Przewodnik to miedź posrebrzana, stąd też i nazwa tego kabla. Całość wieńczy duży i nieporęczny splitter ViaBlue, który jest chyba najbardziej irytującym i przeszkadzającym mi w tym kablu elementem, może poza bardzo długim czasem realizacji, wynoszącym prawie pół roku.
Druga część kabla to 1 m adapter konwertujący go na gniazdo jack 6,3 mm. Tu także do gry wchodzą rodowane Furutechy: FT-706R oraz FT-763. Sumarycznie całość ma więc 2,5 metra. Na obu częściach zastosowano na moją prośbę czarny oplot, aby nadać okablowaniu więcej dyskrecji.
Brzmieniowo – kabel ten zachowuje swoje właściwości między typową miedzią (OCC 7n), a typowym srebrem (Draug Silver), a więc z dobrym naciskiem zarówno na przestrzenność, jak i zachowaniem muzykalności, delikatnego ciepła na sopranie. Jest bardziej przestrzenny i jaśniejszy niż gdybyśmy skupili się tylko na OCC 7n, jednocześnie nie aż tak przestrzenny i jasny jak ma to miejsce w przypadku pozostałych kabli. Świetny klimat, poluzowanie dźwięków na środku, zastrzyk głębi scenicznej, może trochę kosztem szerokości, lepsza holografia, wyraźny wzrost czystości.
Jedyną kwestią będzie synergiczność. W przypadku LCD-2 wprowadza on same zalety, jednocześnie utrzymuje wspomniany klimat w kontekście starszych rewizji tego modelu i trzymając scenę z nowych. Takie wyjście dosyć optymalne można powiedzieć. Na MX4 sprawa ma się trochę gorzej, ponieważ o ile scenicznie i pod względem rozdzielczości robi z nimi wspaniałą robotę, o tyle te słuchawki mają już same z siebie klimat i nie potrzebują pomocy. Nie zaciemniają się jakoś szczególnie względem fabrycznego okablowania, ale nie da się ukryć, że gdy testowałem niedawno LCD-XC w wersji z 2017 roku, to właśnie na nich hybryda sprawdziła się najlepiej i choć nie miałem w tamtym momencie ani Nordostów, ani Norne, bazując na obserwacjach z Dwójkami i MX jestem głęboko przekonany, że żaden z pozostałych kabli by się z nimi tak dobrze nie sprawdził. Blue Heaven byłby za mało sceniczny i niepotrzebnie skupiał się na wokalu, Draug byłby trochę za jasny, Heimdall nie korygowałby nadal ich tak, aby zwolnić trochę z konieczności stosowania wtyczki Reveal.
Norne Draug Silver (ok. 600 USD)
Ważący sumarycznie 104 g swoją masę rozkłada mocniej na silny zaplot kablowy, który w całej rościągłości liczy ok. 1,8 m. Kabel oparty jest o 24-wiązkowy przewód srebrny 4×20 AWG z bawełnianymi rdzeniami oraz rodowane wtyki Eidolic z akcentami z włókna węglowego. Trzeba przyznać, że wykonanie kabla i rozwiązania np. w zakresie zarobienia wyjść są tu nienaganne i jest to najlepszy kabel konfekcjonowany jaki widziałem. Śmiem zaryzykować tezę, że żaden kabel konfekcjonowany u nas w kraju nie jest w stanie się z nim równać, a miałem w rękach produkty kilku manufaktur.
Minusem jest – niestety jak również w przypadku ogólnie manufaktur – długi czas oczekiwania. Jak pamiętam wydłużył się w przypadku tego konkretnego kabla do ok. 3 miesięcy u jego właściciela. Choć to i tak o połowę krócej niż czas, jaki był poświęcony jak pisałem na mój własny kabel. W zasadzie to kable, bowiem drugi także był realizowany w z takim okresem. Z trzeciego po paru miesiącach zrezygnowałem.
Niemniej wracając do samego kabla, brzmieniowo prezentuje się bardzo okazale, choć też plasując się w dużej mierze w zakresie tego, czego spodziewałbym się po kablu tego typu. Brzmienie jest bardzo przestrzenne i jednocześnie trochę rozjaśnione. Nie do przesady, ale daje się odczuć pewną delikatną surowość na sopranie. Nadaje ona słuchawkom bardziej wyrazistego formatu i z obu par Audeze sprawdza się moim zdaniem najlepiej z MX4. Nie tylko w pojedynku dwóch egzemplarzy między sobą, ale ogólnie w ramach całego testu, minimalnie wyprzedzając w tym zadaniu Heimdalla 2.
Wraz ze wspomnianą surowością, a raczej jej wrażeniem, czasami miałem jeszcze jedno wrażenie, które towarzyszyło odsłuchom Drauga i to głównie na LCD-2: delikatne odstąpienie od masywności. Kabel nie był aż tak mocno nasycony jak Heimdall, a już na pewno nie tak jak hybryda. Była tym samym najbardziej dociążona ze wszystkich trzech.
Nordost Heimdall 2 (3450 zł)
Cena tego kabla, zwłaszcza patrząc na cieniutkie kable sygnałowe idące w taniutkie Reany, jest trudna do przełknięcia. Zakończony z drugiej strony równie klasycznym Neutrikiem, kabel ten definitywnie nie sprawia wrażenia takiego, który w samych materiałach byłby w stanie obronić się przed zarzutem o przecenienie.
Na pochwałę zasługują dodatkowe adaptery – rzecz, o którą sam osobiście musiałem toczyć boje, a które przydawały się zawsze wtedy, gdy nie było ich pod ręką. Ciekawie w ich kontekście wychodzi waga tego kabla. Sam Heimdall waży łącznie 86 g, z czego większość stanowi wtyk główny. Adapter ma duży jack to kolejne +65 g, zaś adapter na mały jack: +51 g.
Brzmienie – i tu dopiero kabel zaczyna próbować usprawiedliwiać swoją cenę. Okazało się bowiem, że Heimdall 2 jest najbardziej przestrzennym kablem ze wszystkich, jakie testowałem, wyprzedzając zarówno moją własną hybrydę, jak i Drauga. Choć ten ostatni ma do niego najmniejszy dystans, różnicę daje się usłyszeć już na LCD-2, nawet nie trzeba wyciągać specjalnie MX-ów. Heimdall oferuje największą i najbardziej holograficzną scenę w całym teście, jednocześnie unika wrażenia surowości, jakie czasami powstaje w kablu Norne. Dla LCD-2, aby je wyrównać, nie ma na tą chwilę na moje uszy lepszego okablowania do tych słuchawek. Choć niestety cena odbiera sporą dozę sensowności takiego zakupu, nawet uwzględniając dodatkowe adaptery w zestawie.
Znacznie bardziej sensowne jest zainteresowanie się nim przy posiadaniu MX4 czy LCD-4, a więc słuchawek, w których trzymamy się cały czas w jakimś ułamku kosztu ich samych, a nie ponad połowie wartości. Niemniej nawet ja nie mogę oprzeć się pokusie i odkąd zastosowałem ten kabel na LCD-2, nie przyjęły one żadnego innego. Było to dla mnie praktycznie stałe połączenie i podejrzewam, że tak samo byłoby z LCD-4. Z LCD-3 zastanawiałbym się mimo wszystko nad Draugiem, tak samo też i on powędrował po testach do MX4 jako stały dodatek odsłuchów.
Najśmieszniejsze jest to, że Heimdall nie posiada jakichś wymyślnych wtyków. Wręcz przeciwnie, taniutkie Reany i poczciwe, ale solidne, Neutriki. Do tego pakiet adapterów na tych samych wtykach. Jedynie małego jacka nie poznaję. Naprawdę nie wiem co Nordost zrobił z tym kablem, że osiągnął takie efekty. Jednocześnie kabel ten zdaje się dementuje wyznawaną przeze mnie od pewnego czasu tezę, że bez drogich wtyków takie rezultaty nie byłyby możliwe. Do tej pory byłem święcie przekonany, że tylko wysokiej klasy wtyki w koniunkcji z dobrej jakości przewodnikiem mogą być przepisem na pełen sukces, ale jak widać myliłem się. Jedno jednak pozostaje bez zmian – znane nam wszystkim „płacz i płać”, zwłaszcza gdy kwotę musimy wydać na tak kontrowersyjne elementy, jak okablowanie.
Warto podkreślić, że z obydwoma kablami, a więc Draugiem i Heimdallem, obie pary słuchawek sprawdzały się ogólnie rewelacyjnie i tak naprawdę gdybym nie miał ich obok siebie do bezpośrednich porównań, nie jestem pewien czy prawdopodobnie wszelkich różnic między kablami nie zrzucałbym na efekt placebo spowodowany brakiem dokładnej konfrontacji i koniecznością korzystania z pamięci oraz notatek.
Hybryda wypada tutaj również nie najgorzej, bowiem utrzymuje podobną holografię co Draug, ale rysuje scenę na troszkę mniejszym planie i z zachowaniem cieplejszego klimatu na sopranie. Kameralny dotyk, że tak powiem. A także największe dociążenie, mniejsze niż OCC 7n, ale wystarczające do zaznaczenia się ponad resztą. Heimdall utrzymywał tu natomiast status quo i bardzo mi się to podobało. Dzięki temu miało się bardzo często przekonanie, że wszystko jest tu takie, jakie być powinno, idealne dopasowanie. Możliwe też, że w przypadku np. starszych wersji LCD-2, które są cieplejsze od mojego egzemplarza, rozjaśnienie i charakter Drauga byłyby bardziej wskazane. Nie wspominam natomiast o LCD-2C, ponieważ tutaj koszt słuchawek jest tak niski, że praktycznie większość kabli występujących w porównaniu przez swoją cenę traci sens, mimo gwarantowania maksymalnej jakości sygnału po swojej stronie.
Podsumowanie
Doszliśmy wreszcie do końca, a więc czas na podsumowanie, które z racji ilości testowanych tu rzeczy nie będzie najkrótsze. Z powyższego testu płynie przynajmniej kilka wniosków i obserwacji:
- nie tylko konfekcja jest w stanie zaoferować świetne parametry przewodzenia sygnału,
- kabel nie musi posiadać jak się okazuje drogich wtyków, aby prezentować solidny poziom dźwiękowy,
- fabryczne okablowanie Audeze warto zmienić z czasem na lepsze.
Zwłaszcza drugi punkt jest dla mnie zaskakujący, ponieważ ze wcześniejszych prób z kablami, w których tylko wtyki były wymieniane, różnica była słyszalna in plus (rodowanie vs zwykłe wtyki). Okazuje się, że jednak niekoniecznie i to tak naprawdę przewodnik, może też konstrukcja, przekładają się w największym stopniu na serwowany dźwięk, umniejszając wpływowi wtyków na przewodnictwo elektryczne.
Oba kable fabryczne Audeze zaprezentowały się jako po prostu podstawowe nośniki sygnału, stawiające na bliski wokal, szeroką scenę i rozjaśnioną, ale trochę chropowatą górę. Grały w zasadzie identycznie, zaś ergonomicznie preferowałem jednak tasiemkę.
Przejście na Nordost Blue Heaven oczyściło trochę dźwięk, dodało całkiem dobrą warstwę ergonomiczną, nieco sceny, ale utrzymało się w granicach podobnego efektu, co kable fabryczne, a więc bliski środek w dobrej koherencji i korelacji z resztą elementów brzmieniowych.
Punkt wyżej, na trzecim miejscu w kontekście testowanych słuchawek, uplasowała się moja hybryda 8-żyłowa. Dawała ona trochę cieplejszy dźwięk, nie do końca może pasując do roli kabla korekcyjnego dla MX4 (bardziej pasowała do LCD-XC i tu kto wie czy nie wyszłaby na prowadzenie), ale utrzymując w dużej mierze ich tonalność nadawała wyraźnie rozsunięty środek i głębię sceniczną oraz czystość. Poprawiała się także wyraźnie holografia. Najbardziej klimatyczny kabel tego zestawienia i procentujący bardziej z LCD-2. Niestety okupiony też najdłuższym czasem oczekiwania, jakiego doświadczyłem w przypadku kabli konfekcjonowanych, dlatego nie mogę go z czystym sumieniem zarekomendować.
Na drugim miejscu uplasował się konfekcjonowany Norne Draug Silver, który najbardziej odnalazł się z MX4. Widać każdy kabel jest w stanie znaleźć sobie zastosowanie między tymi parami i nie inaczej było tutaj. Jaśniejszy od hybrydy, troszkę mniej wypełniony, ale bardziej sceniczny na szerokość. Wyciągał z MXów to, co najlepsze, ładnie je prostując i nadając im bardziej referencyjnego charakteru. Myślę, że sporo osób będzie zadowolonych z takiego połączenia. Do tego naprawdę kapitalne wykonanie i aż trudno uwierzyć, że to kabel pochodzący z (rasowej) konfekcji. Choć także i tu czas oczekiwania wynosił dosyć sporo, bo aż kwartał.
Na pierwszym miejscu znalazł się natomiast Nordost Heimdall 2, nieco tylko wyprzedzając Drauga. Kabel jest niestety bardzo drogi, przynajmniej jak na moje skromne standardy, ale wyposażony w komplet adapterów i tonalnie sprawdzający się zarówno na MX4, jak i LCD-2. Z tymi drugimi w zasadzie wypadł najlepiej spośród tego, co miałem przyjemność z nimi testować tak parę lat temu przy starszych rewizjach, jak i teraz, przy nowszych. Utrzymując wysoką ergonomię z Blue Heaven i przewyższając pod tym względem hybrydę czy Drauga, zaoferował czytelną, ale wyraźniejszą od niej górę oraz jeszcze większą scenę, której MX4 w każdej ilości nie za mało. Z LCD-2 natomiast wyrównał przekaz całych słuchawek, wyprowadzając je bardziej w stronę balansu tonalnego. Dźwiękowo jest to najlepszy kabel jakiego słuchałem na tych słuchawkach. Jednocześnie nie wpłynął na wypełnienie czy bas, jak to zdarzyło się np. przy srebrnym kablu na iSine, oczywiście zakładając, że także i w Heimdallu 2 jest ten dokładnie metal. Całość jednak jest zbyt giętka na takie rzeczy, a w połączeniu z tanimi wtykami kabel ten jest dla mnie doprawdy enigmą. O ile przy MX4 jest to jeszcze koszt jakkolwiek do usprawiedliwienia w kontekście wysokiej ceny słuchawek, o tyle przy LCD-2 jest to już pewien problem, bo kabel kosztuje większą część ich wartości. I choć brzmieniowo jest to absolutnie fantastyczne połączenie, to jednak ekonomia jest tu bezlitosna i musimy być absolutnie pewni, że chcemy pozostać przy Dwójkach i posiadamy należytej klasy tor, aby zakup tak drogiego kabla był usprawiedliwiony. Warto też spróbować podpytać o jakiś rabat lub zbliżającą się może promocję, tudzież próbować zakupów z drugiej ręki, jeśli takowy kabel w ogóle się uda znaleźć w dobrym stanie. Wszyscy inni prawdopodobnie jednak zwrócą się finalnie w stronę kabli konfekcjonowanych i będą próbowali wyważyć współczynnik ceny do możliwości na pasujące im optimum, zwłaszcza posiadacze tańszych modeli Audeze. Które to będą kable, pozostaje już w kwestii indywidualnych preferencji, zwłaszcza iż w teście znalazło się tylko kilka modeli i kombinacji z wielu, jakie są dostępne lub w ogóle możliwe do stworzenia przez producentów i konfekcjonerów.
Na koniec pozostaje jeszcze jedna rzecz, chyba najważniejsza w tym wszystkim: czy warto w ogóle się kosztować na takie kable? W kategoriach ogólnych obejmujących wszystkie słuchawki, nie tylko Audeze: nie zawsze i nie na wszystko. Kupowanie drogiego kabla do kiepskich słuchawek jest delikatnie mówiąc niemądre i nie ma znaczenia nawet ich cena. W przypadku Audeze: z reguły sens jak najbardziej jest i jedynym wyjątkiem, który może nie przekreśla sensu zakupu, a odsuwa go mocniej w czasie, są LCD-3. W pozostałych przypadkach, a więc przede wszystkim u bohaterów tej recenzji, zmiana okablowania kreowała stopniowy progres, przy najbardziej pozytywnych efektach ze strony konfekcji i drogich (niestety) kabli markowych. Należy jednak pamiętać, że każdy kabel pełni rolę jedynie wykończeniową dla brzmienia i co najwyżej poprawiającą trwałość oraz ergonomię podczas użytkowania. Nie uczyni ze słuchawek grających kiepsko – nawet tych bardzo drogich – modelu, który nagle nam się spodoba. Zdarza się to bardzo rzadko i najczęściej świadczy o tym, że przewodnik fabryczny był naprawdę złej jakości.
Serdeczne podziękowania dla sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design za użyczenie Audiofanatykowi LCD-MX4 oraz okablowania marki Nordost do testów
a także użytkownikowi Firegon za wypożyczenie kabla Norne Draug Silver.
ewhtfg napisał
test jak widać jest bez sensu i bardzo kłamliwy – gdzie pomiary elektryczne kabli? pełne w paśmie 1-100kHz? Nie trzeba do tego żadnych słuchawek
Aurix napisał
Swoją drogą przydało by się porównanie samych wtyków bo jak wiemy one też mają duże znaczenie a takich porównań brak.Jest sporo nowości np od Furutecha czy innych firm.
Aurix napisał
Potwierdza się się zatem to,że kable renomowanej firmy kablowej która to wie jak zrobić przewód i opiera to na zapewne licznych badaniach i testach a przede wszystkim wiedzy inżynierskiej ,są kablami grającymi lepiej od kabli DIY i manufaktur.Kable z małych domowych firm są robione z reguły z przewodów dostępnych u nierenomowanych dostawców z przewodnika no neim,splątane są przeważnie w warkoczyki a to niestety nie równa się z przewodami gdzie izolacja , geometria i przewodniki mają podstawowe znaczenie.Ale Fakt faktem,że kable firmowe nie są tanie a nawet bezpodstawnie drogie…a teraz widać taka moda na kosmiczne ceny…
Jakub Łopatko napisał
To prawda, choć ich Blue Heaven, który też kosztuje swoje, wypadł od manufaktur słabiej. Choć tez nie można mu odmówić praktyczności jakby nie patrzeć.
Markoni napisał
Witam, a jak mają się wityki rodowane do innych oczywiście chodzi mi o różnice w „graniu”? Bardzo proszę o wyczerpującą wypowiedź, jestem kompletnym laikiem w temacie. Z góry dziękuję.
Jakub Łopatko napisał
Witam,
Gdy testowałem je na przedłużaczu do K1000 zamiast Neutrików, dostałem czystszy i jaśniejszy sopran. Z tego ostatniego wynikała też lepsza scena. Aczkolwiek K1000 są BARDZO wymagającymi słuchawkami i tam tego typu elementy mają znaczenie.
ignacy napisał
Ewidentnie to byl wazny temat ktorego brakowalo (gdziekolwiek w sieci). Daje bardzo konkretne porownanie, latwe do sprawdzenia i pokazuje jednak ze technologia wykonania i mozliwosci techniczne producenta sa duzo wazniejsze niz zastosowane materialy. Producenci Kablow konfekcjonowanych przebijaja sie w ilosci srebra w srebrze bo nie maja tak naprawde realnej kontroli nad tym co otrzymuja. Raz wyjdzie, raz nie a Heimdall chociaz jest zbudowany na podstawowych podzespolach potrafi duzo wiecej bo Heimdall na poprostu dzial research & developement i [pewnie troche w niego wlozyl.
Jakub Łopatko napisał
Bardzo dziękuję. Dokładnie tak by to wychodziło. Niemniej cena zawsze mogłaby być nieco mniejsza 😉 .
Expertem nie jestem napisał
Panie Jakubie.
No cóż. W temacie kabli dla mnie kwoty o których tu mówimy wydają się absurdem. Oczywiście nie zamierzam wywoływać tu niepotrzebnej burzy bo tak jak Pan napisał to już kwestia zasobności portfela i naszych preferencji. Domyślam się że jest to też kwestia tego że nie „słyszałem” kabli lepszych jakościowo choć i tak wiem że nawet gdybym usłyszał nie przekonałoby mnie to do wydawania na nie tak dużych kwot. Kolejna kwestia to z pewnością to że słuchawek używam raczej rzadko a mój sprzęt jest no właśnie… w tej chwili siedzę na czymś co Pan nazwałby pewnie bardzo budżetowym głośnikiem czyli Eris 5 od Presonusa i jeszcze bardziej budżetowymi słuchawkami jakimi są Superluxy HD668B a to wszystko na UMC404HD od Behringera i mówię to ze szczerym uśmiechem wcale nic do Pana nie mając. Z racji mojego mniejszego przywiązania do kwestii kabli ostatni zakup to były Cordiale w chyba najtańszej wersji (CFM) czyli koszt 30zł za 1,5 metrowy kabel z czego teraz pewnie Pan się pośmieje i też nie będę miał Panu tego za złe.
Test jednak jest dla mnie bardzo ciekawy i może kiedyś spróbuję kupić chociaż Cordiale w lepszej wersji 🙂
Często zastanawiałem się czego można się spodziewać po lepszych jakościowo kablach i myślę że mam tu odpowiedź.
Mam jeszcze tylko jedną prośbę. Czy dałoby się zrobić porównanie brzmienia kabli z przedziału od tych naprawdę totalnie budżetowych jak przykładowo moje Cordiale za 30zł do powiedzmy że kwoty 1000zł tak żeby i przeciętny zjadacz bardzo przeciętnego chleba miał porównanie przedziału który na co dzień wybiera z tym, który jeszcze rozważa i pewnie też z tym, który już jest poza zasięgiem? Fajnie by było gdyby było to porównanie serii z jednej firmy przynajmniej w zakresach cenowych jakie posiada w ofercie jak przykładowo Cordial. Oczywiście wybór firmy nie ma dla mnie większego znaczenia.
Jakub Łopatko napisał
Zaskoczę, ale Cordiale to akurat bardzo dobre budżetowe kable i nie dość, że oferuję je na sklepie, ale sam z nich korzystam przy sprzęcie pomiarowym 🙂 .
https://www.audiofanatyk.pl/?s=Cordial&post_type=product
Tak naprawdę wszystko zależy od potencjału sprzętu, jaki jest pod takie okablowanie podpinany, także zakup tak drogich kabli jak w teście nie ma sensu przy ogromnej większości słuchawek. Byłoby to trochę jakby do Malucha dorabiać spoilery i sportowe opony – niby można, ale to wciąż Maluch.
Takiego zestawienia raczej nie da się wykonać w formie ogólnej, ponieważ dostępność kabli dedykowanych do konkretnych słuchawek jest albo ogólnie ograniczona do danych przedziałów cenowych, albo polegająca na losowej konfekcji: tworzonej z różnych materiałów i przez różne osoby. Z wykonywanych wcześniej testów okazywało się, że ten sam przewodnik na jednych słuchawkach daje bardzo dobre efekty, a na innych już nieszczególnie. Na HD800 miedź OCC 7n mam do tej pory, a przy LCD-2 musiałem ją zmieniać na hybrydę, bo było za ciepło i za duszno. Oznacza to, że przewodnik dobierany powinien być „lokalnie” do konkretnych słuchawek i w oparciu o ich brzmienie, a nie „globalnie”. Zachowanie jest tu również uzależnione od pochodzenia przewodnika. Widziałem miedź OCC 7n z Chin która była czystym oszustwem i nie miała nic wspólnego z porządną miedzią tego typu pochodzącą z Europy. Dlatego obawiam się, że z realizacją szerzej zakrojonych testów byłby problem. Z tego co widziałem w np. prasie branżowej – tam testy (głównie okablowania głośnikowego) wykonuje się tak jak wyżej: na gotowych kablach markowych od konkretnych producentów: XLO, WireWorld, Vovox itd.
Expertem nie jestem napisał
To muszę przyznać że rzeczywiście udało się Panu mnie zaskoczyć oczywiście tym że Pan z nich korzysta bo akurat o tym że dobre przekonuję się sam mając je w „domowym studiu”.
To mam jeszcze pytanie z innej beczki choć chyba można powiedzieć że dział ten sam. Co Pan myśli o lutowaniu kabli samemu?
Jakub Łopatko napisał
Cieszę się 🙂 . Tak jak pisałem w recenzji, lubię dobre kable, ale jeśli w zakresie budżetówki można dostać sensowne okablowanie, to nie widzę powodu aby na siłę pchać się w koszta.
Jeśli tylko pozwalają na to czas i zdolności manualne – oczywiście jest to bardzo fajna opcja. Należy tylko bacznie przyglądać się temu który kanał gdzie będzie lutowany i nie pomylić się.
Marecki napisał
Witam p. Jakubie
Świetna recenzja. To jeden z tych tematów na które się czeka.
Mam pytanie:
Czy można uznać że kabel hybrydowy 8 żyłowy który pan posiada będzie miał te same właściwości względem Audeze Lcd xc co kabel AudioForza Noir Hybrid HPC?
Jakub Łopatko napisał
Witam również,
Dziękuję za ciepłe słowa.
Tak jest. Przewodnik pochodzi z tego samego źródła według mojej wiedzy. Jedynie należałoby wtedy zatroszczyć się o wstawienie wtyków w tej samej wersji co u mnie, a więc rodowanych. Przede wszystkim jednak: upewnić się co do terminu wykonania.